Powiedzmy, że Piontek
Szczepan TwardochNajnowsza powieść Twardocha, Powiedzmy, że Piontek, to w zasadzie trzy „szczątkowe” – jakby zaczęte i niedokończone – powieści. W dekonstrukcji. Dzieło, w którym sam autor umieszcza się w roli narratora a z czasem i bohatera. W którym zburzona zostaje czwarta ściana – nie jest to coś, do czego Twardoch nas przyzwyczaił. Mało tego, jak sam twierdzi, to taka powieść, jakiej on sam czytać nie lubi. W założeniu miała być zresztą zupełnie inna, ale taka ostatecznie mu „się napisała”. Mnie osobiście taki obrót spraw cieszy, ponieważ lubię dekonstrukcję i burzenie, zresztą Twardoch „kupił mnie”, wybierając na motto powieści cytat ze Śniadania mistrzów Vonneguta.
Powiedzmy, że mamy Erwina Piontka, 73-letniego emerytowanego górnika, marzącym o samotnym opłynięciu Ziemi, który postanawia wreszcie to pragnienie zrealizować. Z powodów logistycznych rejs odbywa wokół pobliskiego zalewu. Dwadzieścia dziewięć tysięcy mil bez zawijania do portu to spora liczba okrążeń. Powiedzmy, że chwilę później nasz Erwin Piontek to żołnierz w Deutsch-Sudwestafrika, jest rok 1905 i znajdujemy się w Afryce. Dlaczego taki przeskok?
„Erwin Piontek mógłby być kimś zupełnie innym. Erwin Piontek nie musiał się przecież urodzić wtedy, kiedy się urodził, zostać wychowanym tak, jak został wychowany. Erwin Piontek mógł urodzić się wcześniej albo później, zostać wychowanym przez kogoś trochę podobnego do Paulka Piontka, a może zupełnie odmiennego. Ale czy wtedy pozostałby Erwinem Piontkiem? Gdyby urodził się taki sam, zupełnie taki sam, ale został inaczej wychowany, czy byłby takim samym człowiekiem? Czy byłby tym samym człowiekiem?” (s. 77)
Powiedzmy, że szukając odpowiedzi na to pytanie, przygodę z Piontkiem kończymy na powrót na polskiej ziemi, tym razem w nieodległej przyszłości. Powiedzmy, że nasz bohater tym razem zostaje sobowtórem dyktatora.
Powiedzmy też, że Szczepan Twardoch to autor, który wypracował taką pozycję na rynku, że może sobie pozwolić na pisanie powieści, o której z góry wie, że ma mniejszy potencjał komercyjny niż taki Król. Książki, która może podzielić zarówno krytyków, jak i czytelników przyzwyczajonych do jego „klasycznego” pisania. Książki, która jednak napisała mu się tak, jak się napisała, bo tak się napisać musiała. Powiedzmy, że Piontek może część wiernych czytelników pisarza z Pilchowic rozczarować, ale może też przynieść mu paru nowych zwolenników twórczości.