Las

Las Thomasa Otta nazywamy jest komiksem, chociaż równie dobrze, można by go nazwać albumem albo opowieścią obrazkową – składa się bowiem z 25, pozbawionych jakiegokolwiek tekstu plansz, składających się na jedną, spójną historię. A o czym ona opowiada? To już trochę kwestia tego, co będziemy chcieli w niej zobaczyć: drogę do akceptacji śmierci osoby bliskiej, magiczności świata natury, umożliwiającej przekroczenie granicy między światami.

Gdy otwieramy Las, na pierwszej stronie odnosimy niemal natychmiastowe wrażenie, że oto w nasze ręce trafia opowieść niezwykle smutna. Rozpoczyna się ona planszą przedstawiającą małego chłopca, pogrążonego w smutku w czasie stypy. Wrażenie to wzmacnia technika, w jakiej tworzy Ott, scratchboarding, polegająca na wydrapywaniu niewielkich zadrapań na pokrytej czarną farbą powierzchni i komponowanie z nich jednego, spójnego obrazu. To wrażenie towarzyszy nam przez cały album – gdy chłopiec wychodzi z domu, kieruje się do znajdującego się na tyłach lasu, a później przemierza go, wyraźnie zmierzając do konkretnego celu. Finał jego wędrówki zaskakuje nas, tym bardziej że nie spodziewamy się go w tej historii, oczekujemy wręcz, że będzie on zgoła inny – a na pewno nie tak ciepły i pozytywny.

Las to praca interesująca, skłaniająca nas do refleksji nie tylko nad samą sytuacją bycia tymi, którzy zostali, gdy śmierć zabrała ze sobą bliskich, ale również nad drogą do akceptacji tego faktu. Nie samą akceptacją – a właśnie drogą, trudnościami, jakie będziemy musieli pokonać i możliwości zboczenia z niej, wpadnięcia w otchłań własnych koszmarów. To zdecydowanie coś, co powinno się uważnie obejrzeć i – przeczytać.