Kagańce i obroże
Bartłomiej KurkowskiNa początku XXI stulecia szybko rozprzestrzeniający się wirus wybija wszystkie zwierzęta domowe. Ludzie, niedotknięci epidemią, ale obserwujący makabryczną śmierć swoich psów i kotów, reagują na katastrofę wściekłością, biblijnymi przepowiedniami i histerią. By ukoić ból społeczeństwa, naukowcy opracowują technologię genetyczną, w wyniku której powstaje nowy gatunek, hybryda ludzko-zwierzęca nazwana pupilem. Jakie konsekwencje – obyczajowe, ekonomiczne, polityczne – przyniesie obecność nowej grupy społecznej? Wnioski dotyczące takiego scenariusza zapowiadają się raczej defetystycznie, bowiem „miarą wszechzła jest człowiek”.
Kagańce i obroże składają się z krótkich rozdziałów-opowiadań, oscylujących wokół zagadnienia miejsca hybryd w społeczeństwie. Kosztem pogłębionych portretów psychologicznych autor ukazał mnogość perspektyw na problem statusu pupili – intelektualistów odpowiedzialnych za stworzenie nowego gatunku, kilkuletni pupil mierzy się z konsekwencjami spontanicznego terroryzmu, podstarzały celebryta manifestuje swoją pupilofobię, a pewien hycel wdaje się w gangsterskie porachunki ze zbuntowanymi pupilami.
W książce znajdziemy także przekonującą, choć deprecjonującą wizję Warszawy z roku 2040 – zaniedbanej, z wymykającą się spod kontroli przestępczością. Powieść wzbogacają też uwagi o ludzkiej moralności: o hipokryzji, krętactwie i skłonności do wybierania najprostszych rozwiązań.
„Czemu wolę żyć w związku ze swoim pupilem niż normalnym mężczyzną? Głupie pytanie. Mój maluszek zarabia sam na siebie […], poza tym jest do mnie stale przywiązany. […] Jaki inny facet jest taki?”.
Choć powieść może pozostawiać pewien niedosyt, jest spójną i treściwą wizją do pewnego stopnia możliwego scenariusza. Żywe dialogi okraszone dobitnymi sformułowaniami („Zaczynasz być dzbanem, a to niedobrze”), wyjątkowy pomysł na fabułę i wszechstronność podjętych wątków świadczą o sile Kagańców i obroży.