Córka dymu i kości

Laini Taylor ma dar do tworzenia historii niepokojących, wykorzystujących szafarz powieści fantastycznej do przekazania trudnych tematów z historii ludzkości. „Córka dymu i kości” otwiera trylogię, u której podstaw legło poszukiwanie korzeni, kształtowanie tożsamości, a także brutalne wojny etniczne – tyle, że dokonywane nie przez ludzi, a podobne do aniołów istoty.

Karou studiuje w Pradze, ma niebieskie włosy, dziwne tatuaże na dłoniach, dużo nieszablonowych pomysłów, jak na przyszłą artystkę przystało. Nie jest jednak zwykłą dziewczyną – wychował ją Brimstone, istota żadną miarą nieprzypominająca człowieka. Po zajęciach bohaterka wykonuje dla niego przedziwne zlecenie: skupuje zęby. Ludzkie, zwierzęce, wszelkie, jakich tylko jej opiekun potrzebuje. Dlaczego? Nie ma pojęcia. W trakcie jednej z takich wypraw spotyka Akivę – anioła serafina, który powinien ją zabić. Powinien, ale nie jest w stanie.

Tak rozpoczyna się historia „Córki dymu i kości”, która porywa czytelników ze znajomego im świata i wrzuca w sam wir wojny pomiędzy aniołami i chimerami, w której ci pierwsi z fanatycznym wręcz zacięciem próbują zlikwidować każdego przedstawiciela tych drugich. To z jednej strony piękna opowieść o miłości opartej na schemacie „Romea i Julii”, a z drugiej historia o obserwowanej i poznawanej przez osobę z zewnątrz okrutnej wojnie, przypominającej tak wydarzenia II wojny światowej, jak też postępowanie kolonistów z rdzennymi mieszkańcami „odkrywanych” kontynentów.