Avengers (film)
Superbohaterski "All-Star" z udziałem nie tylko najbardziej uwielbianych Marvelowskich herosów, ale również z aktorską plejadą gwiazd. Jest Robert Downey Junior – nieprzyzwoicie przystojny, inteligentny i przywdziewający swój super nowoczesny kostium, który pozwala mu stać się Iron Manem. Jest nieugięty i poważny Chris Evans (Kapitan Ameryka), muskularne bożyszcze z młotem, czyli Chris Hemsworth jako Thor i spowita lateksem, ostra jak brzytwa Scarlett Johansson (Czarna Wdowa). Jest również najzabawniejszy w całym gronie wielki, zielony Mark Ruffalo (Hulk). Imponujący zestaw, nieprawdaż?
W filmie nasza wesoła brygada przez długi czas próbuje się docierać tak, by ich kooperacja była skuteczna i pozwoliła na przeciwstawienie się każdemu "złolowi", który postanowi zaatakować ich okolicę... albo całą planetę. Wykuwają swoją dziwaczną, acz sympatyczną relację poprzez:
a) wspólne kopanie pośladków plugawym niegodziwcom i szumowinom tego świata,
b) słowne potyczki, zaczepki, riposty oraz gaszenie i "oranie" swoich super-ziomeczków.
Koniec końców są jednak wartości nadrzędne, które ich łączą: odwaga, honor i poczucie jedności. Przecież wszyscy działają w tej samej, słusznej sprawie. To oczywiście będzie kluczowe w walce z cywilizacją gigantycznych, wstrętnych stworów z kosmosu, występujących tu w roli czarnych charakterów. Epickie konfrontacje w urokliwym anturażu nowojorskiego Manhattanu to coś, co wywoła dreszczyk emocji w każdym miłośniku komiksów Marvela oraz wielbicielu hiperbolicznie efekciarskiego kina w stylu Michaela Bay'a.
Co tu dużo mówić, Avengers to blockbuster jak się patrzy! I co najważniejsze, jeśli macie swojego ulubionego bohatera w tym gronie, nie będziecie zawiedzeni. Każdy dostaje w filmie mniej więcej tyle samo czasu. Jest akcja, zadyma, wybuchy, widowiskowe walki, efekty specjalne za grube miliony dolarów, a wszystko to przyprawione odrobiną dobrego humoru. Nie wiemy co wy na to, ale dla nas to brzmi jak idealna rozrywka na wolny wieczór po ciężkim dniu w robocie.