Okładka artykułu stylizowana na tablicę policyjną

Aktualności Przerwana historia polskiego kryminału

Gdyby ktoś nas zapytał, jaka jest najstarsza, polska powieść kryminalna, zapewne naprawdę niewiele osób umiałoby udzielić na nią odpowiedzi. Przede wszystkim dlatego, że historia rozwoju tego gatunku w naszym kraju jest dość specyficzna i przerywana – tak przez wojnę, jak pomysły władz PRL w latach 50.

W pewnym sensie więc po 1989 roku polskie kryminały pisarze i pisarki „wymyślali na nowo” i zanim dotarliśmy do tego momentu, wiele na tym gatunkowym polu literackim musiało się zadziać. Chociaż jednak kształtowanie się tych powieści przerywano, nie oznacza to, że ich nie pisano – z okazji zbliżającego się spotkania autorskiego z Wojciechem Chmielarzem, pisarzem wszechstronnym, acz znanym najszerzej chyba właśnie z powieści kryminalnych, wybierzmy się na krótką wycieczkę w literacką przeszłość.

Powieść gotycka, strach i przygody

Żaden literacki gatunek, trend czy motyw nie bierze się znikąd – zawsze stanowi swojego rodzaju rozwinięcie wcześniej pojawiających się w sztuce elementów. Nie inaczej jest z kryminałem, którego prapraprapoczątków można doszukać się już w tragedii Sofoklesa i Ajschylosa, którzy przedstawiali losy króla Edypa, próbującego wyjaśnić zagadkę morderstwa. Bliższymi temu gatunkowi przodkiem są jednak XIX-wieczne powieści – przede wszystkim gotyckie. Pełne tajemnic, bardziej i mniej nadnaturalnych straszydeł, nawiedzonych zamków, popadania w szaleństwo historii, mających przede wszystkim wywołać dreszcze strachu. Do najbardziej znanych powieści gotyckich należą Mnich Matthew George’a Lewisa, Frankenstein Mary Shelley czy Wichrowe Wzgórza Emily Brontë. No i nie zapominajmy o Edgarze Allanie Poem i jego Zabójstwu przy Rue Morgue z 1841 roku, najczęściej wymienianym w kontekście powstawania opowieści detektywistycznych.

W Polsce podobne historie również się ukazywały – pisał je choćby Zygmunt Krasiński (Grób rodziny Reichstalów, Mściwy karzeł i Masław, książę mazowiecki czy Zamek wilczki) czy Józef Kraszewski, którego obyczajowy romans, Sprawa kryminalna, może zostać uznana nawet za praprzodka współczesnego polskiego kryminału. Istotne okazały się również dwie powieści Henryka Nagla – Tajemnica Nalewek oraz Sęp – uznawane za pierwsze polskie kryminały. Jednakże, z tego, co wiemy, to jednak dość przypadkowe historie – na takie, które dziś zaliczylibyśmy do tego gatunku, trzeba będzie poczekać do początków XX wieku i, przede wszystkim, dwudziestolecia międzywojennego.

Zanim jednak polscy twórcy spróbują swoich sił w tego typu opowieściach bardziej konsekwentnie, zapoznają się z przekładami prozy Agathy Christie, Edgara Wallace’a, Gastona Leroux czy Arthura Conana Doyle’a – w przypadku tego drugiego część publikowanych przygód napisali inni, europejscy autorzy. Zbiór takich nieautoryzowanych, anonimowych historii najprawdopodobniej autorstwa polskich pisarzy opublikowało w 2014 roku w formie ebooka przez BookRage jako Ciekawe przygody Sherlocka Holmesa detektywa geniusza.

Dwudziestolecie międzywojenne

Dopiero w okresie między dwiema wojnami światowymi w Polsce zaczynają ukazywać się własne, oryginalne powieści kryminalne, które z naszego dzisiejszego punktu widzenia nie wydają się zbyt wybitne, w swoim czasie cieszyły się sporą popularnością, oferując miłą, przyjemną rozrywkę. Zgodnie z ówczesnymi praktykami wydawniczymi drukowano je w częściach, tak w czasopismach, jak i w formie niezależnych wydawnictw zeszytowych. Pod względem budowy historii czy wykorzystywanych motywów nie były spójne, można było więc wśród z nich znaleźć i opowieści detektywistyczne, ale również sensacyjne czy szpiegowskie. Wiele z nich zawierało również wyraźne, antysowieckie wątki; bohaterowie zaś nieraz mierzyli się ze szpiegami zza wschodniej granicy, odzwierciedlając przy tym aktualne wówczas geopolityczne wydarzenia z Europy.

Wśród autorów próbujących swoich sił w tym gatunku znaleźli się między innymi Adam Nasielski, Marek Romański, Antoni Wotowski i Antoni Marczyński. Wzorowali się w dużej mierze na prozie Edgara Wallace’a, co oznacza, że przede wszystkim stawiali na przygodowość fabuły (porwania! pościgi! zamaskowani przeciwnicy!) niż na przeprowadzenie czytelników przez śledcze dochodzenie do prawdy. Przez długi czas na miejsca tych brawurowych czasem akcji wybierali inne niż Polska kraje, a ich bohaterowie również nie byli polskiej narodowości, dopiero po pewnym czasie i pod wpływem krytyki czytelników stan ten się zmienił, a na kartach kryminałów z międzywojnia coraz częściej pojawiała się Warszawa, a w rolach stróży prawa pojawiali się Polacy.

Ciężkie losy kryminałów po wojnie

Druga wojna światowa w dużej mierze przerwała pisanie lżejszych, przygodowych opowieści, nie wspominając o ich wydawaniu, dopiero po jej zakończeniu rynek rozrywkowy oraz życie społeczne powoli się odradzało. Początkowo przedrukowywano powieści z dwudziestolecia, jak również te, które niektórzy twórcy wydawali na emigracji (m.in. Antoni Marczyński i Marek Romański), w późniejszym czasie także choćby Roman Orwid-Bulicz. Prawdziwym królem serc został jednak Tadeusz Kostecki, posługujący się licznymi pseudonimami artystycznymi, zazwyczaj brzmiącymi kusząco „obco”, którymi podpisywał odpowiednio „obco” wyglądające i brzmiące historie, osadzane zazwyczaj w Anglii lub we Francji.

Przez trzy lata w powojennej Polsce funkcjonował również wydawany w Katowicach tygodnik „Co Tydzień Powieść”, którego ogromna popularność wśród czytelników była równie wielka, co spadająca na niego krytyka – wytykano mu, jak wielu tekstom kultury popularnej wtedy i dziś – miałkość i schlebianie niewyrafinowanym gustom. Co ciekawe, w tych 161 numerach, jakie zdążyły się ukazać, pojawiały się przekładu Jacka Londona, Oscara Wilde’a czy Edgara Allana Poego, a obok nich również pierwsze pisarskie próby mniej znanych autorów o jakości różnej. W pozostałych periodykach również drukowano powieści kryminalne, między innymi te pisane przez Zygmunta Zeydler-Zborowskiego, czyli Emila Zorrę, którego kariera rozkwitnie nieco później, gdy zajmie się tworzeniem podgatunku kryminału charakterystycznego dla krajów bloku wschodniego – powieści milicyjnej.

Zanim jednak również w PRL rozwinie skrzydła ten specyficzny, bo niosący ideologiczny przekaz zgodny z wytycznymi partii, typ powieści – historia kryminału zostanie przerwana w 1952 roku wraz z wprowadzeniem ostrej cenzury i nakazu usuwania ze zbiorów bibliotecznych, księgarskich i wydawniczych książek uznanych za społecznie szkodliwe. Dopiero w połowie lat 50. nieśmiało zaczynają się ponownie pojawiać, aby w latach 70. zdominować kulturę popularną PRL-u. Dla dalszego rozwoju kryminału polskiego niezwykłe znaczenie miało ukazanie się Złego Leopolda Tyrmanda – to właśnie ta powieść wyznaczyła na lata standardy w polskiej kulturze popularnej. Jej niespodziewany sukces, ale i wielość poruszanych wątków, przedstawienie warszawskiego półświatka oraz wykreowanie tajemniczego mściciela sprawiło, że książki kryminalne przestały być postrzegane wyłącznie jako zagrażające społeczeństwu, a wręcz jako gatunek warty wspierania. W 1956 roku powieści kryminalne ponownie zaczęło publikować Ministerstwo Obrony Narodowej, wydając Andrzeja Piwowarczyka, Piotra Guzy, Olgierda Budrewicza, Jacka Wołowskiego czy Jerzego Żukowskiego. Nadal publikowane są historie osadzone gdzieś na zachodzie, jak również te bardziej swojskie, przedstawiające pracę jakże dzielnych i prawidłowo ideologicznie ukształtowanych milicjantów. Wiele ukazuje się w seriach – Jamniku, Labiryncie, Ewa Wzywa 07 czy Koniku morskim.

Wśród publikujących swoje kryminalne opowieści twórców w latach 60. i 70. wymieniana jest również Joanna Chmielewska, która nie przerwała swojej pisarskiej działalności po roku 1989, wciąż zdobywając serca kolejnych czytelniczek i czytelników. Zadebiutowała w 1964 roku, Klinem (zekranizowanym w 1966 roku jako Lekarstwo na miłość), czyli kryminalną komedią – jej kolejne książki również były pełne humoru, miały przede wszystkim bawić. Druga powieść w dorobku autorki, Wszyscy jesteśmy podejrzani, oparta została o schemat fabularny Agathy Christie i w żartobliwy sposób nawiązuje do życia samej autorki – główną bohaterką jest architektka Joanna Chmielewska, która marzy o napisaniu powieści kryminalnej.

Ciągłość publikacji powieści kryminalnych przerwało ogłoszenie stanu wojennego oraz związana z nim reglamentacja wszelkich zasobów. Wiele dotychczas ukazujących się wydawniczych serii mocno ograniczyło liczbę wydawanych pozycji, przerwano również wydawanie komiksów, między innymi kolorowych przygód kapitana Żbika. Późniejsze polityczne zawieruchy sprawiły, że te gatunkowe opowieści zeszły na dalszy plan, aby powoli wracać i dalej się rozwijać po 1989 roku.

Dziś

Współcześnie polska powieść kryminalna nie tylko ma się całkiem nieźle, ale stanowi jeden z prężniej rozwijających się sektorów literatury popularnej. W bibliotecznej rzeczywistości oznacza to, że na naszych półkach z niezwykłą częstotliwością pojawiają się nowe tytuły, nowi autorzy, aby bardzo szybko wpadać w wir wypożyczeń. Kryminały i thrillery zbyt długo u nas nie stoją, zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał zapoznać się z nowymi tytułami Remigiusza Mroza, Katarzyny Puzyńskiej, Roberta Małeckiego, Katarzyny Bondy, Ryszarda Ćwirleja, Macieja Siembiedy, Małgorzaty Oliwii Sobczak czy naszego sierpniowego autora: Wojciecha Chmielarza.

Ale nawet jeśli powieści Chmielarza są w ciągłym ruchu, on jeden przez mniej więcej dwie godziny będzie całkiem stacjonarnie obecny w Bibliotece Obłuże7 sierpnia o godzinie 18:00.

 


Wszystkich zainteresowanych rozwojem polskiej powieści kryminalnej odsyłamy do źródeł: