Aktualności Europejskość na skalę lokalną: Bray
W ramach projektu Europejskość na skalę lokalną. Biblioteka jako miejsce edukacji i spotkań realizowanego dzięki dofinansowaniu przez Unię Europejską trzy osoby z naszej Biblioteki odwiedzą Irlandię, by podszkolić swoją znajomość języka angielskiego oraz poznać kulturę irlandzką. Pierwszy wyjazd zrealizowaliśmy w Bray, mieście znajdującym się koło 20 kilometrów od Dublina w hrabstwie Wicklow, przypominającym nieco naszą Gdynię.
Dziś 10. co do wielkości miasto w Irlandii, Bray początkowo było niewielką wioską rybacką, do której pod koniec XVIII wieku zaczęli przeprowadzać się z Dublina przedstawiciele klasy średniej, aby uniknąć miejskiego zgiełku. Po latach Bray stało się jednym z ważniejszych nadmorskich kurortów w Irlandii, dziś jest głównym ośrodkiem wypoczynkowym dla mieszkańców stolicy. To tu mieszkała w ostatnich latach swojego życia Sinéad O'Connor, zmarła w 2023 roku znana piosenkarka i kompozytorka.
Dom Sinéad O'Connor w Bray
Pierwszy dzień przywitał naszą bibliotekarkę stereotypowym deszczem. Szybko jednak przekonała się, że Irlandczykom zupełnie to nie przeszkadza: wiele osób mimo pogody pływało w dość groźnie wyglądającym morzu, inni biegali, wyprowadzali dzieci i psy na spacer. Ale też trudno się temu było dziwić, pogoda w tym kraju jest tak zmienna, że znalazło to odzwierciedlenie w powiedzeniu: "If you don't like the weather in Ireland, wait 5 minutes" (pl. Jeśli nie podoba ci się pogoda w Irlandii, poczekaj 5 minut). Mieszkańcy Bray okazali się spokojni, uśmiechnięci, pozdrawiający mijane, zupełnie nieznane im osoby; dzieci spokojnie bawiły się w kałużach i rodziców zupełnie to nie denerwowało.
Morze pierwszego dnia w Bray
Jednym z pierwszych miejsc, jakie nasza bibliotekarka odwiedziła poza Bray, były jeziora Lough Tay, będące częścią przełęczy Sally Gap w górach Wicklow. Niestety, samo jezioro mieści się na terenie prywatnym należącym do rodziny Guinessa i nie można do niego zejść. Ta wycieczka pokazała jednak, dlaczego Irlandię nazywają "zieloną wyspą". Poza tym przejażdżka po wąskich, krętych, górskich drogach, gdzie w wielu miejscach są znaki ostrzegające o osuwiskach i dwa samochody się na nich raczej nie miną, a dozwolona tam prędkość to 80km/h, zrobiła niesamowite wręcz wrażenie. Na trasie co pewien czas widać było Great Sugar Loaf, samotną górę, zbudowaną z kwarcu, a więc wyróżniającą się na tle innych, granitowych wzniesień. Ta inność robi wrażenie, jakby patrzyło się na wulkan. Podobną radość z przestrzeni dał spacer z Bray drogą prowadzącą na klify. Niestety, ich duża część została zamknięta jakiś czas temu, ale i tak robiły wrażenie.
Góra Great Sugar Loaf
Nasza bibliotekarka odwiedziła również położony w pobliżu Roundwood w hrabstwie Wicklow Victor's Way, prywatny ogród medytacyjny mieszczący się na sporym obszarze porośniętym lasem i poprzecinamy jeziorkami, wypełniony rzeźbami z czarnego granitu i brązu. Porośnięty przepiękną, przypominającą dywan trawą, zachęcał wręcz do chodzenia boso. Między drzewami ustawiono ławeczki medytacyjne, służące do zażywania kąpieli leśnej. Przy każdej rzeźbie umieszczono wyjaśnienie, co lub kogo przedstawia. Wiele z tych rzeźb posiada drobne motywy, które łączą je z naszymi czasami, jak na przykład schowany z tyłu głodującego Buddy telefon komórkowy. Park poświęcono kryptografowi Alanowi Turingowi (angielskiemu matematykowi, informatykowi, logikowi, filozofowi i biologowi teoretycznemu), uważanemu za ojca informatyki teoretycznej i sztucznej inteligencji.
Ogród medytacyjny w Victor's Way
Dublin od Bray oddziela mniej więcej 50-minutowa jazda pociągiem podmiejskim, Dartem, czyli mniej więcej tyle, ile zajmuje nam dojazd z Gdańska Głównego do Redy. Odwiedzając stolicę Irlandii w weekend, trzeba liczyć się z tłumami turystów i utrudnionym dostępem do miejscowych zabytków, głównie kościołów, zresztą wiele z nich zamykanych jest około godziny 18:00, dlatego dobrze zawczasu przygotować sobie plan zwiedzania, jeśli chce się je obejrzeć. Lepiej wypadła wtorkowa wycieczka zorganizowana przez szkołę językową do destylarni Teeling Whiskey, najbardziej znanego irlandzkiego alkoholu. W środku można obejrzeć piękne mosiężne kadzie zrobione na zamówienie we Włoszech, poznać różne odmiany whiskey, przyjrzeć się procesowi wytwarzania alkoholu. Niedaleko znajduje się również dzielnica Temple Bar, uważana za artystyczną mekkę i znana ze swoich pubów i restauracji, a przede wszystkim baru The Temple Bar Pub. Dubliński Graffon Street przypomina sopocką ulicę Monte Casino, pełną bogatych ekskluzywnych sklepów, która po ich zamknięciu przekształca się w punkt pomocy osobom bezdomnym. W zorganizowany sposób wydaje się tam jedzenie, a porządku pilnuje policja. Przytłaczający to widok i duży kontrast z tym, co można tu znaleźć w ciągu dnia. Podobnie przygnębiające wrażenie robią również rozmieszczone w różnych lokalizacjach w mieście rzeźby przypominające o czasie wielkiego głodu w Irlandii (lata 1845–9) spowodowanego zarazą, która wytrzebiła uprawy ziemniaka, stanowiącego wówczas podstawę pożywienie Irlandczyków.
Budynek sejmu irlandzkiego
Katedra Kościoła Chrystusowego w Dublinie
Katedra Kościoła Chrystusowego w Dublinie
Rzeźba Edwarda Delaneya przedstawiająca Wielki Głód, park St. Stephen's Green w Dublinie
Naszą bibliotekarkę jednak bardziej niż miasta zachwyciła przyroda Irlandii, między innymi dlatego wybrała się do Powerscourt, jednej z najpiękniejszych posiadłości w kraju, mieszczącej się w górach Wicklow i zbudowanej w XIV wieku. Posiadłość przebudowano w XVIII wieku, dodając rozległe parki i drogi w jej północnej części, a w południowej utworzono ogrody i tarasy. Odwiedzającym zaczęto udostępniać je powoli od 1974 roku, na samym końcu właściciele zdecydowali się również wpuścić turystów do samej posiadłości. Jakieś 6km od zabudowań Powerscourt, ale wciąż na jego terenie, znajduje się również najwyższy w kraju wodospad, z którego woda opada kaskadą z wysokości 121 metrów.
Powerscourt
Ogrody Powerscourt
Ogrody Powerscourt
Wracając spacerem po zwiedzaniu ogrodów, można znaleźć niewielki kościół Św. Patryka z niewielkim, uroczym starym cmentarzem.
Niewielki cmentarz przy kościele św. Patryka niedaleko Powerscourt
Podsumowując swój wyjazd na kurs językowy w ramach programu Erasmus+, nasza bibliotekarka stwierdziła, że okazał się on wspaniałym doświadczeniem, zmuszającym do wyjścia ze strefy komfortu, pokonania lęków oraz otwarcia się na to, co nowe. Na naukę języka nigdy nie jest za późno, a pobyt w kraju, w którym jego mieszkańcy używają go na co dzień, pozwala pokonać własne opory i przekonania, najczęściej przeszkadzające w podjęciu takiego wyzwania. Spotykanie codziennie tak zróżnicowanych kulturowo ludzi jest niesamowicie odświeżającym doświadczeniem. Irlandczycy są uśmiechnięci, na ulicach widać dużo osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów, którzy po prostu są częścią społeczeństwa. Mieszkańcy od rana spotykają się w kawiarniach, na śniadaniach, na szybkiej kawie, są serdeczni i poproszeni chętnie pomagają. Zawsze dopytują zaciekawieni, skąd się pochodzi i na jak długo zostaje.
W ramach projektu nasze bibliotekarki i bibliotekarze odwiedzą sześć krajów Wspólnoty Europejskiej – Irlandię, Francję, Włochy, Maltę, Czechy, Słowenię – oraz Macedonię Północną. Na wyjazdach będą uczyć się języków obcych, poznawać europejskie miasta oraz ich kultury, a także poznawać, jak działają europejskie biblioteki w zakresie tworzenia oferty edukacji dla osób dorosłych. Wszystko po to, aby uczynić Bibliotekę Gdynia nowoczesnym i dostępnym centrum kultury na miarę XXI wieku. Dlatego wciąż się kształcimy i poszukujemy inspiracji w innych bibliotekach, wymieniamy się doświadczeniami z innymi bibliotekarkami i bibliotekarzami. Międzynarodowa wymiana pomoże nam poznać inne kraje wspólnoty europejskiej, ich mieszkańców oraz bogactwo kulturowe – a co za tym idzie lepiej przygotowywać skierowaną do naszych użytkowników i użytkowniczek ofertę tak zajęciową, jak również książkową.
Sfinansowane ze środków UE. Wyrażone poglądy i opinie są jedynie opiniami autora lub autorów i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy i opinie Unii Europejskiej lub Europejskiej Agencji Wykonawczej ds. Edukacji i Kultury (EACEA). Unia Europejska ani EACEA nie ponoszą za nie odpowiedzialności.